-Będę za tym cholernie tęsknił- pomyślałem.
Wpakowałem pudła do samochodu i patrzyłem na wschodzące słońce. Musieliśmy wyjechać wcześnie, aby być w L.A na czas. Nie rozumiałem dlaczego to zawsze nas spotykało nieszczęście. Często myślałem czy gdyby był tata... czy wszystko byłoby inaczej. Czy wtedy komornik nie zajął by domu, czy mielibyśmy na rachunki, czy bylibyśmy szczęśliwi. Wiem, że zastanawianie się typu "co by było gdyby" nie ma głębszego sensu, ale czasami chciałbym żeby był z nami. Teraz wylądujemy w najgorszej dzielnicy Los Angeles, mieszkając w jednym, obskurnym budynku z jakimiś menelami. Tam jest inne życie. Ludzie załatwiają swoje sprawy na ulicy, przy pomocy broni. Szybko i po cichu. Bo kto patroluje takie slamsy? Pewnie każdego dnia będę się starał wrócić tak szybko, abym nie musiał chodzić po tych ulicach po ciemku. Będę bał się o życie swoje i mamy. Usłyszałem jej krzyk.
- Austin! Chodź mi pomóż.
- Już idę mamo- pobiegłem w jej stronę- Co ty robisz z tymi pudłami? Mówiłem, że masz na mnie zaczekać.
- No właśnie czekałam, ale postanowiłam zrobić to sama, bo z tego co widziałam wnioskuje, że miałeś do przemyślenia ważną sprawę i nie raczyłeś mi w najbliższym czasie pomóc.
- Oj mamo, nie dziw mi się. Zostawiam tu wszystko i wszystkich- może trochę przesadziłem.
Nigdy nie byłem za bardzo popularny. Miałem dwójkę przyjaciół. To było dla mnie tym "wszystkim". Może to dlatego, że uczyłem się trochę lepiej i dla innych byłem tylko "pieprzonym kujonem". Oni widzieli we mnie bachora, którego głowę można włożyć do sedesu i spłukać. Którego można okraść, bić, wyzywać. Nie rozumiałem tego. Każdego dnia pragnąłem zemsty, ale sam byłem za słaby, a moi koledzy byli za mało odważni żeby pójść ze mną.
- Nie martw się. Poradzimy sobie, a ty znajdziesz nowych kolegów i koleżanki.
- Obyś miała racje - wziąłem pudła i zaniosłem do bagażnika.
Po 20 minutach pakowania wszystkiego, zakluczyłem drzwi od domu. Ostatni raz, włożyłem do tego zamka klucze, ostatni raz poczułem zapach drewna, ostatni raz usłyszałem skrzyp klamki. Lekko oparłem czoło o drzwi i tak jakby były istotą rozumną, powiedziałem:
- Obiecuje wam, że jeszcze się spotkamy.
I odszedłem. Wiedziałem, że muszę tutaj wrócić. Pomóc zdobyć mamie pieniądze na dom i wszystkie rachunki i odkupić go. Wsiadłem do auta.
- Gotowy? -spytała mama.
- Pytasz serio? To nie jest dobry czas na żarty, mamo. Nigdy nie będę na to gotowy.- opuściłem głowę.
Mama już nic nie odpowiedziała. Odpaliła samochód i ruszyła. Chciałem spojrzeć jeszcze raz w okno mojego pokoju więc podniosłem głowę i odwracając się do tyłu patrzyłem jak jesteśmy od domu coraz to dalej.
Jeju... już to kocham *.*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że założyłaś tego bloga :D
Jeśli możesz to pisz mi na tt jak będziesz dodawała następne :p - @ImInvisibleee
proszę ^^
życzę weny i powodzenia w prowadzeniu bloga <3
Spoko, nie ma problemu. Dziękuje <3
OdpowiedzUsuńJejku,zapowiada się fantastycnie!!!!Mi byś też mogła na tt pisać jak będziesz nowe rozdziały dodawać? @kayla94573827.I życzę powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jakiego mam smajla na ryjku , że założyłąś bloga :D
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :)
Dziękuje ;*
OdpowiedzUsuńGenialne ^.^ Będę czytać na bieżaco *-*
OdpowiedzUsuńboooskie !!
OdpowiedzUsuńTrafiłam na tego bloga przez funpage. Świetny pomysł! :) Muszę nadrobić rozdziały, ale raczej mi się spodoba :D
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do mnie na "Igrzyska Śmierci" z Austinem Mahone w roli głównej. :)
http://the-hunger-games-avery.blogspot.com/
Dopiero teraz trafiłam na to opowiadanie. Czemu dopiero teraz?! Czemu?! Ale czytam. To chyba najlepszy ff jaki kiedykolwiek czytałam <3 Wciąga od pierwszego zdania ;>
OdpowiedzUsuń