niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział XXXII

+18

Przeżyliśmy miesiąc. Tak, zdziwiliście się co? Cały miesiąc.
Dziwne. Wiem. Sam zastanawiałem się czy nie za dziwne. To było coś w rodzaju ciszy przed burzą. Planowali i knuli, ale w totalnym spokoju. Jak to mieli w zwyczaju. Czułem, że w końcu do nas dotrą i zaatakują. Nie chciałem krakać więc jak najszybciej pozbyłem się tych męczących myśli i usiadłem do stołu razem z resztą. Zmówiliśmy modlitwę z podziękowaniami za dalsze życie i prośbami o opiekę nad nami.
- To smacznego - dumnie powiedziała mama zarzucając włosy do tyłu wiedząc, że na pewno każdemu zasmakuje. Jak co wieczór.
- Teraz jesteśmy taką jakby rodziną no nie? - Alex uśmiechnął się ukazując rząd perlistych zębów.
- Tak jakby - zachichotałem biorąc gryza pieczywa.
- Czyli mam czworo dzieci? - zaśmiał się Dave i spojrzał na mamę. - I piękną żonę - uśmiechnął się szeroko.
A jednak. Nasze podejrzenie, że Dave poczuł coś do mamy dało górę. Ona jednak nic nie powiedziała, zdawało mi się, że delikatnie poczerwieniała i odkaszlnęła ze skrępowania.
- Jedzcie, bo wystygnie - powiedziała po chwili i spuściła wzrok na talerz.
Uśmiechnęliśmy się wszyscy do siebie wiedząc o co chodzi.
- To ja pomogę ci zmywać Michele.- powiedział Dave, gdy wszyscy skończyli jeść.
- Tak właśnie Dave, pomóż mamie - uśmiechnąłem się cwaniacko i szturchnąłem go. - Zostawimy was samych - puściłem mu oczko i poszedłem do pokoju obejmując Demi.
- Chyba mają się ku sobie co? - spojrzała na mnie trzymając rękę na moim biodrze.
- Chyba tak, ale wiesz co? - otworzyłem jej drzwi dając pierwszeństwo. - Cieszę się - wszedłem i zamknąłem je.
- Dlaczego? - spojrzała na mnie stojąc przed łóżkiem.
- No wiesz...Dave to dobry facet, mama zasługuje na kogoś takiego po śmierci taty. Zresztą...każdy zasługuje na miłość - spojrzała na mnie swoimi dużymi, błyszczącymi od lampki oczami. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały wziąłem głęboki oddech.
- Połóżmy się już spać, dziś dużo zrobiliśmy - uśmiechnęła się.
Fakt. Dziś był pracowity dzień. Wiele pomieszczeń zostało dogłębnie wyczyszczonych. Nawet powyrywaliśmy zielsko w ogródku z tyłu domu.
- To dzisiaj rozumiem dzień dziecka? - zachichotałem ściągając koszulkę.
- Dlaczego dzień dziecka? - przekrzywiła głowę patrząc uważnie jak ściągam koszulkę.
- Zawsze tak mówiliśmy z Alex'em kiedy nie chciało nam się myć - położyłem się do łóżka robiąc jej miejsce.
- Ach...- zaśmiała się cicho. - No coś w tym stylu - rozplątała włosy i zaczesała je niezdarnie. Uśmiechnąłem się przez jej czyn.
- C-co? - zrobiła duże oczy zauważając, że patrze na nią. - Jestem brudna? - zaczęła nerwowo pocierać twarz z minuty na minute coraz bardziej się czerwieniąc.
- Nie - zachichotałem. - Jesteś piękna - posłałem jej szeroki uśmiech.
Jej górna szczęka zacisnęła się na dolnej wardze próbując powstrzymać przemianę w słodkiego buraczka. Jej policzki nabierały czerwonego odcieniu, a w końcu wykrztusiła z trudem...
- Dziękuję - i zaczęła wachlować swoją twarz.
- Nie zostaw - chwyciłem ją za nadgarstki. - W czerwonym ci to twarzy - ukryłem mój cichy chichot.
- Austin - pisnęła. - Proszę cię, przestań. Zaraz się spalę ze wstydu - przymknęła oczy, a ja korzystając z okazji delikatnie musnąłem jej usta.
- Przepraszam - uśmiechnąłem się kiedy spojrzała na mnie delikatnie zdekoncentrowana.
- Nic...nic się nie stało - oblizała szybko usta jakby bała się, że ostatni raz poczuję mój smak.
- Dobrze - skinąłem głową. - Chodź spać - nadal trzymałem ją za nadgarstki więc delikatnie ja pociągnąłem tak, że upadła na mnie.
Nie chodziło mi dokładnie o to, ale nie żałowałem, gdy uśmiechnęła się uroczo rozbawiona trochę tą sytuacją, a odległość między nami po raz kolejny zmniejszyła się do maksimum.
Nasze nosy słodko o siebie tarły, a usta po długiej, wyczekującej drodze w końcu się ze sobą zetknęły. Nagle fala emocji i pożądania buchnęła nam rozżarzona prosto w ciała. Pocałunki stały się zachłanniejsze i pewniejsze. Z każdą chwilą coraz bardziej pogłębialiśmy słodki raj dla uniesienia naszych dusz jeszcze bardziej. Zaczesała ręką moje włosy i położyła moją dłoń na swoim zapięciu od stanika.
- Myślę, że... że jestem już gotowa. A ty? - spytała delikatnie dysząc nawet nie podnosząc się o milimetr.
- J-ja, ja chyba też tylko Demi...bo..no wiesz...- oblizałem nerwowo usta przejeżdżając koniuszkiem języka po jej wargach.
- Wiem skarbie, ale spokojnie. Pomogę ci - uśmiechnęła się i pocałowała mnie ponownie, a ja rozpiąłem jej stanik. - Ale chyba dasz rade sam z tego co widzę - zachichotała. - Nie martw się niczym, jestem tylko twoja - pogładziła mój polik, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Demi podniosła się i usiadła na mnie okrakiem, po czym chwyciłem za jej bluzkę na dolę i ściągnąłem ją przez jej głowę. Dziewczyna chwyciła za swoje ramiączka od stanika i zsunęła je. Chwilę zastanawiała się trzymając wciąż miseczki od bielizny na swoich piersiach po czym zrzuciła go na podłogę i widząc moje zadowolenie uśmiechnęła się ponownie zawstydzona.
To wszystko działo się tak szybko. Po kilku minutach, albo sekundach...sam nie wiem, byliśmy już rozebrani. Delikatnie pieściłem jej nagie ciało, masując przy tym rozgrzaną skórę. Zapach Demi działał na mnie jak afrodyzjak. Z każdą nową chwilą i z każdym nowym przypływem dreszczu pożądania pragnąłem jej bardziej i bardziej. Ciche jęki i mruczenie dziewczyny działało na mnie odpowiednio. Chciałem ucałować jej każdy centymetr ciała. Czuć jej pięknie pachnącą skórę. Nie wiem jak długo o tym marzyłem. Chciałem zrobić to z dziewczyną, którą naprawdę kocham. Czułem, że to ona. Moje serce za równo jak i umysł podpowiadały mi to na każdym kroku. Kiedy ją widziałem mój żołądek wariował ze szczęścia, a ramiona chciały zacisnąć się w okół jej drobnego ciała i już nigdy nie puścić. To przez nią na mojej często zmęczonej i zdenerwowanej twarzy pojawiał się uśmiech.
- Jesteś gotowy? - spytała po chwili patrząc na mnie. W tym świetle wyglądała nieziemsko seksownie.
- Tak, jestem...tak myślę - skinąłem głową, a ona odpowiedziała mi tym samym.
Po krótkim czasie dawałem już jej przyjemność. Czując ciepło moja krew pulsowała coraz to szybciej i szybciej. Zgodnie z naszymi ruchami. Nasze ciała przypominały dwa elementy. Puzzle pasujące do siebie idealnie. Nie chcąc się rozłączać ciągle się całowaliśmy. W tej ciszy nocnej słyszałem tylko ciche jęki zadowolenia i szumiący za oknem wiatr. Tak jak planowałem. Spokojnie, bez jakichkolwiek obaw. Przynajmniej wtedy o wszystkim zapomniałem wiedząc, że chwila która trwa należy tylko do nas i nikt, ani nic jej nam nie odbierze. Mruczałem trzymając w dłoniach jej gołe biodra, pozwalając na każdy ruch miednicy. Obserwowałem jak na ciepłym ciele mojej partnerki skrapla się pot. Nie robiła tego pierwszy raz, ja tak. Ale wiedziałem, że ona była tą właściwą. Żadnych zastanowień ani wątpliwości, czyste płynne ruchy i nasze złączone ciała.
- Kocham cię - wysapałem czekając na jej reakcje.
Zrobiłem to. W końcu jej to powiedziałem. Nie zliczę nawet razów, w których chciałem krzyczeć te słowa na cały świat.
Demi spojrzała na mnie delikatnie zwalniając, a z jej twarzy można było wyczytać wzruszenie.
- Ja ciebie też Austin - odetchnąłem z ulgą i przyciągnąłem ją za kark całując tak jak na początku i oddając jej przy tym całą moją miłość i szczęście, które czułem.
Po wielu minutach dziewczyna wygięła swój kręgosłup i zacisnęła swoje oczy, tłumiąc zadowolenie dając mi tym samym znak, że osiągnęła szczyt. Idealnie się zgraliśmy. Opadła na mnie, a nasze ciężkie oddechy scaliły się dokładnie tak samo jak nasze ciała przed chwilą. Pocałowałem ją w głowę i przykryłem.
- Teraz jesteś już na sto procent moja - uśmiech malował mi się na twarzy i to tak szeroki, że jeśli ktoś chciałby go namalować zabrakłoby płótna.
- Zawsze byłam, ale teraz masz potwierdzenie - podniosła głowę i pocałowała mój nos.
- Zawsze byłaś, ale czy na zawsze będziesz? - spytałem jak gdyby z nutą wątpliwości.
- Od zawsze na zawsze, obiecuję - słodki pocałunek wypełnił nas iskierkami.
- Dobranoc - szepnąłem, gdy ponownie ułożyła policzek na moim torsie.
- Dobranoc - poczułem subtelne muśniecie jej ust na moim obojczyku i po dłuższej chwili, razem z nią zasnąłem ciągle się uśmiechając.


______________
Dobry wieczór :) A na pewno dobry bo trochę seksu. Mam nadzieję, że nikogo to nie odepchnie. Starałam się być delikatna i subtelna w tym co piszę. Chciałam ich jeszcze bardziej zbliżyć, trwam w nadziei, że mi się udało :)
Taka mała informacja :
Strasznie chciałabym dobić do 9 tysięcy wyświetleń i jeszcze dalej. Obecnie mam 8984. Stąd moja prośba : czy moglibyście rozsyłać ten blog znajomym, albo udostępniać go? Byłabym strasznie wdzięczna, ponieważ dużo to dla mnie znaczy. Dziękuję bardzo :)
xx


10 komentarzy:

  1. Pierwsza!
    Zajebisty rozdzial <3
    To takie slodkie :)

    Twoja Becia

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż mi mokro po tym rozdziale.
    Jestes mahomie? :) Znajomy przeslal mi linka do tego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, nie spodziewałam się że aż tak szczegółowo to opiszesz xd . Jestem ciekawa co będzie potem. Masz wyobraźnie nie ma co ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny,subtelny i podniecający rodział. Jestem ciekawa dalszych losów. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Huhu dogoniłam xd No to jest kurewsko zajebiste inaczej nie określe :P xd kochaaaam tego bloga <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiedziałam, że nie długo dasz +18 xD Kocham <333 już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  7. kiedy kolejny? kocham tego bloga :) <3
    świetny rozdział :* / Ola Magie.. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Prawda? Najlepszy blog na świecie, ask i fb o Austinie tak samo. Dziękuję za taką Mahomie jak ty. =*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku, to słodkie co piszecie <3 Dziękuje Wam ♥

      Usuń