sobota, 2 listopada 2013

Rozdział XXXI

~ 5 dni później ~
Wszystko w koło było tak spokojne. Leżałem obejmując Demi i rozmyślałem relaksując się przy dotyku jej skóry, kiedy przejeżdżałem opuszkami po jej gładkim, delikatnie zarumienionym przez ciepło policzku.
Myślałem ile ten spokój będzie jeszcze trwał. Ile czasu zdołamy być tutaj bezpieczni. Podejrzewam, że w tamtej chwili każdy z nas trzymał kciuki za to, aby jak najdłużej.

Chciałem wymknąć się nie zauważony po jakieś zakupy żebyśmy mieli co jeść, ale przy Demi, która widzi i słyszy wszystko nie jest to możliwe.
- Gdzie idziesz? - spytała przeciągając się na łóżku, a ja podskoczyłem nie spodziewając się żadnego głosu.
- Mój Boże - złapałem się za klatkę próbując uspokoić mocne bicie serca, które stłumionym hukiem obijało się o moje żebra.
- Przepraszam, nie chciałam cię przestraszyć - zachichotała cicho i zeszła subtelnie z łóżka, po czym podeszła bliżej mnie, a moje serce radośnie zadzwoniło. W brzuchu pojawiły się przysłowiowe motylki.
- Nic się nie stało - uśmiechnąłem się uspokajająco. - Jadę na jakieś zakupy bo przecież musimy jeść - złapałem ją za rękę i splotłem nasze palce.
- Hej...chciałeś mi uciec bez porannego buziaka? - wysunęła dolną wargę niczym niezadowolone pięcioletnie dziecko.
Moje oczy zamigotały od uwielbienia na jej nieśmiały uśmiech i słowa, które przed chwilą wypowiedziała. Przyciągnąłem ją za rękę do siebie, a drugą dłoń oparłem na jej biodrze.
- Przepraszam - tym razem ja. - Wybaczysz? - spytałem będąc blisko jej ust.
- Postaraj się, a wybaczę - uśmiechnęła się zaczepnie, a ja uznałem to za ponowne potwierdzenie, że tego chcę, a wręcz oczekuję.
Musnąłem jej usta w słodkim, lecz krótkim pocałunku i uśmiechnąłem się do niej.
- I jak? Może być? - przekrzywiłem głowę i oblizałem wargi wracając ponownie do jej smaku.
- Umm...- pokiwała głową na boki mrużąc oczy. - Dobrze, ale słabo. Tak wyglądają całusy po których się wybacza - objęła moją szyję i pocałowała mnie namiętnie kończąc całusa z uśmiechem na ustach.
- Tak? - oddałem jej podobny pocałunek przez co dziewczyna cicho się zaśmiała.
- Tak - skinęła głową z wielkim uśmiechem.
- Więc? - podniosłem brwi.
- Już za pierwszym razem wybaczyłam - pokazała mi język i pobiegła w stronę łazienki. - Poczekaj na mnie, pojadę z tobą.
- Nie nie - potruchtałem za nią i złapałem ją za rękę. - Nie ma mowy, nie jedziesz ze mną.
- Co? Dlaczego? - jęknęła niezadowolona biorąc nadgarstek z mojego delikatnego uścisku i krzyżując ręce na piersi.
- A wyobrażasz sobie co by było, gdyby te dupki nas zobaczyły? - zrobiłem to samo i przekrzywiłem głowę.
- Ale szansa, że nas zobaczą jest, jest...o! taka - pokazała na palcach.
- Nie skarbie, szansa, że nas zobaczą jest ogromna.
- No, ale...przecież będziemy uważać - namawiała mnie dalej skacząc z nogi na nogę.
- Ich jest pięciu, a nas dwójka. Wchodzimy do wielkiego marketu i co? Jesteś zdolna obserwować wszystkie strony na raz? - podniosłem brwi wiedząc, że zaskoczyłem ją tą wizją. - No właśnie - nie czekałem na jej odpowiedź.
- A ty może dasz radę obserwować wszystkie strony na raz tak? Jeszcze sam - wydęła usta. - No właśnie - powtórzyła mój czyn. - Lepiej w dwójkę nie sądzisz?
- Oczywiście, że lepiej. Zawsze jest lepiej we dwójkę robić cokolwiek...- przerwałem patrząc na nią z głupkowatym uśmiechem. - Ale nie zapominaj, że te dupki myślą nadal, że nie żyjesz - odetchnąłem cicho przyciągając ją do siebie za biodra. - Nie chcę cię narażać, znowu - wzruszyłem ramionami.
- Będziemy ostrożni obiecuje - położyła rękę na sercu, a do góry uniosła dwa palce. - Proszę cię, zgódź się. Przy tobie zawsze będę bezpieczna - przytuliła się do mnie.
- Nie łaś się teraz do mnie. Wiem, ze robisz to specjalnie - położyłem ręce na dole jej pleców.
- Zgódź się. Choć raz to ja chcę ci pomóc. Nie ty mi.
- Pomagasz mi. Pomagasz mojej mamie...
- To drobna pomoc. Proszę - przeciągnęła. - Chcę w końcu wyjść z tego domu. Ja tu wariuje - spojrzała na mnie dużymi oczami przez co zaśmiałem się bo wtedy akurat naprawdę wyglądała jak wariatka.
- Dobra, już dobra - pokręciłem rozbawiony głową. - Masz 5 minut mała, jak nie zdążysz jadę sam. Odliczam - wyciągnąłem rękę z zegarkiem i włączyłem stoper. - Star...- podniosłem głowę i usłyszałem trzask drzwi. - Serio wariatka - uśmiech malował mi się na twarzy.
- Słyszałam - jej głos dobiegł mnie z łazienki.
- 3 minuty! - pospieszałem ją mimo tego, że nawet nie odliczałem.
Po minucie wybiegła z łazienki prawie się potykając.
- Już - wydyszała zapinając guzik spodni.
- Sorry, spóźniłaś się o jedną setną. Do zobaczenia - skierowałem się do drzwi ledwo powstrzymując śmiech.
- Co? To niemożliwe. Nigdy się tak szybko nie ubierałam - podbiegła do mnie i złapała za zegarek po czym spojrzała na niego. - Moment...a gdzie odliczony czas - spojrzała na mnie ze zmrużonymi oczami.
- Oj no patrz, wyzerował mi się - spojrzałem na zegarek i rozłożyłem ręce. - W każdym razie spóźniłaś się. Ciao - pomachałem ręką i gdy chciałem wyjść nagle skoczyła mi na plecy.
- Oszukałeś mnie, nie liczyłeś nawet czasu - obejmowała moja szyję. - A ja tam sobie nogi prawie połamałam. Och, jesteś okropny - mówiła udając oburzenie i rozgniewanie co było jeszcze zabawniejsze.
- Brzmisz teraz jak mała, rozzłoszczona muszka - zaśmiałem się i objąłem jej uda, aby nie spadła.
- Nienawidzę cię - żart rozbrzmiał w pokoju.
Nie odzywałem się chcąc, aby myślała, że jestem zły.
- Powtórz to - mruknąłem i zacisnąłem uścisk w okół jej ud wiedząc co szykuję.
- Ja...nie chcia...
- Powtórz - przerwałem jej.
- Austin... - w tym momencie zacząłem kręcić się w kółko. - Austin, zaraz spadnę - chwyciła się mnie kurczowo.
- Powtórzysz? - zatrzymałem się po kilku obrotach.
- Mi nie chodziło o...- ponownie zacząłem obracać się w koło z Demi na plecach. - Powtórzę, powtórzę. Tylko proszę, nie obracaj się już bo zaraz spadnę - spojrzałem na nią odwracając głowę i zauważyłem, że zaciska powieki.
- Słucham - stanąłem na środku pokoju.
- Powiedziałam, że cię nienawidzę...- szepnęła ze wstydem i opuściła głowę.
- Nie wolno kłamać - obróciłem się raz jeszcze.
- Przepraszam, przepraszam no - zacisnęła pięści na mojej koszulce, a po obrocie pozwoliłem jej zejść.
- Masz nauczkę - zaśmiałem się patrząc jak szybko oddycha.
- Jesteś szalony - spojrzała na mnie poprawiając sobie włosy.
- Jestem - wzruszyłem ramionami. - I głodny więc jedźmy już - otworzyłem jej drzwi.
Skinęła głową i wyszła łapiąc większa ilość tlenu do płuc.
 _______________________
- Jak mnie tak będziesz trzymała za tą rękę, to raczej nic nie wezmę - spojrzałem na nią chcąc wziąć paletę z mlekiem.
- C-co? - odnalazła mój rozbawiony wzrok. - Przepraszam. Obserwuje - szepnęła i puściła moją dłoń rozglądając się.
Wziąłem paletę do wózka i odjechałem nim trochę po czym odwróciłem się i zauważyłem, że dziewczyna nawet nie ruszyła się z miejsca myśląc, że nadal tam stoję.
- Kiepska z ciebie obserwatorka bo nawet nie zauważyłaś, że już dawno odjechałem - szepnąłem jej do ucha przez co wzdrygnęła się i zasłoniła energicznie usta ręką tłumiąc krzyk. - Obserwuj też co dzieję się z przodu kochanie - zachichotałem. - Chodź już, chodź - prowadziłem ją zdrętwiałą ze strachu do naszego wózka z zakupami.
- Teraz to ja prawie miałam zawał - spojrzała na mnie i odetchnęła. - Ale dobrze, że masz dobry humor - uśmiechnęła się do mnie.
- Zobaczymy kto pierwszy go zniszczy. Wyścig szczurów - powiedziałem cicho pchając wózek.
- Może ja...- spuściła wzrok.
- Nie, to akurat niemożliwe. Ty mi go nigdy nie zepsujesz - pocałowałem ją szybko w skroń i podjechałem pod kasę.
Wyciągałem wszystko z wózka kiedy poczułem ciągnięcie za rękaw mojej kurtki.
- Austin - cicho zaalarmowała mnie dziewczyna.
- Hm? - spojrzałem na Demi i na miejsce, w które się wpatrywała. - Cholera. Pięknie - mruknąłem widząc gang. - Schyl się - nakazałem.
- Już wiemy kto zepsuje twój humor - szepnęła kucając koło wózka.
- Nie ma mowy, nie pozwolę im na to - ostrożnie obserwowałem ich ruchy i stukałem palcami o taśmę.
Usłyszałem "to wszystko" ekspedientki i dopiero wtedy wróciłem na ziemię.
- Tak, wszystko. Dziękuję - skinąłem głową, zapłaciłem i wziąłem większe zakupy.
Demi szła przy mnie niosąc jakieś drobniejsze rzeczy.
Gdy wsiedliśmy do auta w równym tępię odetchnęliśmy z ulgą.
- O tym właśnie mówiłem - spojrzałem na nią i odpaliłem auto.
- Nie wiedziałam, że tu będą. Przepraszam.
- Nie twoja wina, nie martw się - wjechałem z parkingu kierując się na główną drogę wiodącą za miasto.
Po chwili spojrzałem przelotnie na zawiedzioną Demi i położyłem rękę na jej dłoń, którą trzymała na kolanie.
- Już się nie martw. Wszystko za nami - gładziłem ją pocieszająco.
- Jesteś zły? - w końcu na mnie spojrzała.
- Nie, oczywiście, że nie - pokręciłem głową. - Mówiłem, że ty nigdy nie zepsujesz mojego humoru. Możesz go jedynie naprawić - splotłem nasze palce.
- Austin...może zabrzmi to strasznie serialowo, ale cieszę się, że przy mnie jesteś.
- Ja cieszę się, że ty przy mnie jesteś - przyciągnąłem jej głowę i cmoknąłem ją we włosy.
Wydawało mi się, że chcę powiedzieć coś jeszcze, ale nie ma na tyle odwagi, aby przeszło jej to przez gardło.
Kocham Cię?
Może.
Nie wiem.
Sam chciałbym jej to teraz powiedzieć. Ba, chciałbym krzyczeć to na całe miasto, ale wszystko według mnie toczyło się za szybko. Nie chciałem jej tym wszystkim wystraszyć.
_________
Podoba wam się?
Czekam na komentarze i dziękuję wam, za miłe słowa, które piszecie na ask'u i pod rozdziałami. Jesteście cudowni. Kocham Was ♥





7 komentarzy:

  1. awwwwwwwwww świetny <3 Mam nadzieje, że ich nie zobaczyli w tym sklepie :( Austin jest taki kochany do Demi ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski ten rozdział jest. Mam nadzieję że to szybko się nie skończy ;) Moglabym to czytać godzinami ; ) Nie łatwo doprowadzić mnie do łez a ta historia właśnie to zrobiła <3

    OdpowiedzUsuń
  4. ♥♥! Cudowny blog ;) Masz talent do pisania historii. Ta wspaniaółych historii! <3 cieszę się ze liczba Mahomies ciągle rośnie i mam nadzieję że ta historia tak jak nasza miłość do Austina się nie skończy <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem ciekawy jak to się skończy .Czytałem to swojej dziewczynie i ona łez opanować nie mogla ;) Historia świetna! Powodzenia! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. My też Cię kochamy ♥
    Zaczęłam to czytać dzisiaj, jest niesmowite, pisz dalej ;)i

    OdpowiedzUsuń
  7. jacy słodcy ;) droczą się jak typowe zakochańce ♥ Więcej takich rozdziałów ;)

    OdpowiedzUsuń