sobota, 23 listopada 2013

Rozdział XXXIII

Obudziły mnie nieznośne promienie słoneczne próbujące nakłonić mnie do otworzenia powiek co im się niestety udało. Otworzyłem oczy na tyle, że między moimi dolnymi, a górnymi powiekami była mała przerwa. Mrużąc je przez słońce spojrzałem na wtuloną we mnie Demi, śpiącą z delikatnym uśmiechem.
- Jednak to nie był tylko piękny sen - szepnąłem cicho jeżdżąc delikatnie wierzchem dłoni po zarumienionym policzku dziewczyny przez co cicho coś mruknęła śpiąc dalej.
Wyglądała tak niewinnie, gdybym tylko mógł zostałbym przy niej całe wieki, ale postanowiłem, że zrobię dla niej pyszne śniadanie-niespodziankę. Najciszej jak potrafiłem zsunąłem się z łóżka wcześniej całując delikatnie dziewczynę w czoło i przykrywając ją. Wziąłem szybki prysznic, relaksując się przez każdy dotyk kropli, które spokojnie spływały po moim ciele. Założyłem bokserki, spodnie dresowe i białą koszulkę po czym wyszedłem z pokoju.
- Hej stary - przywitał mnie Alexander sącząc sok przy kuchennym blacie.
- Siema - powiedziałem melodycznie i uśmiechnąłem się szerzej niż zwykle, prawie tak samo jak uśmiecham się na widok Demi.
- Austin? - przyjaciel zmarszczył swoje brązowe brwi. - Co ci jest?
- Nic - wzruszyłem ramionami i podszedłem do lodówki tanecznym krokiem wyciągając z niej potrzebne składniki i trykając Alexa biodrem. - Nie mogę być szczęśliwy? - radośnie nuciłem coś pod nosem.
- Możesz, ale ja chcę poznać przyczynę - patrzył na mnie ze zdumieniem. - Cieszysz się jakbyś stracił dziewictwo - zaśmiał się i wziął łyka swojego napoju po czym spojrzał na mnie spotykając mój jednoznaczny wzrok przez co chłopak wypluł szybko sok.
- Sprzątasz - pokazałem palcem i zabrałem się do robienia omletów cicho podśpiewując.
- Zrobiłeś to? - patrzył na mnie dużymi oczami. - Z Demi? Wczoraj? - zrobił przerwę, a niezręczną ciszę między nami uznał jako potwierdzenie. - Tak myślałem...przeczuwałem to. I te jęki to od was - wytknął mnie palcem jak 5 letni chłopiec z przedszkola.
- Może - nie mogłem pozbyć się szerokiego uśmiechu z twarzy.
- Austinie Mahone, ty dupku - klepnął mnie mocno w ramię.
- Co? Miałem czekać na ciebie? - spojrzałem na niego. - Do emerytury? Kiedy już nie będę mógł? - zaśmiałem się, a Alex ze mną po czym pisnął.
- Wcale nie - pokręcił głową i tupnął nogą krzyżując ręce niczym mała rozzłoszczona dziewczynka.
- No zobacz jak ty się zachowujesz. Jak dziecko, które nie dostało wymarzonej zabawki pod choinkę - nadal chichotałem obracając omleta.
- A no tak...bo ty już jesteś mężczyzną bo miałeś swój pierwszy raz, zapomniałem. Sorry - uniósł ręce w geście obronnym.
- Dokładnie tak Constancio, dokładnie tak - klepnąłem go kilka razy w policzek, nie zadając mu tym większego bólu.
- To opowiadaj jak było - potarł dłonie zainteresowany.
- Przestań, lepiej posprzątaj - skinąłem głową w kierunku wyplutego soku.
- Dobra panie dorosły, ale ty mi w tym czasie opowiadaj - nachylił się do dolnej szafki, wyciągnął ścierkę i zaczął ścierać napój z płytek.
- Więc...było super - zaśmiałem się. - To ci powinno wystarczyć - nałożyłem omlet na talerzyk, posoliłem go i popieprzyłem po czym, dałem na wierzch kilka gotowanych szparag i pokruszyłem je parmezanem i orzechami.
- No ej no - jęknął niezadowolony. - A tak na marginesie, mi też mógłbyś zrobić - spojrzał na omleta.
- Z tobą nigdy nie przeżyłem tak wspaniałej nocy i cholernie się cieszę - wzdrygnąłem się przez ciarki, które przeszły przez moje ciało i spowodowały u mnie zniesmaczoną minę i gęsią skórę. - Boże, fu - potrząsałem głową z gorzką mimiką wypisaną na mojej twarzy dokładnie tak jakbym rozgryzł ziarno pieprzu.
- O ja pieprze, ble - spojrzał na mnie z takim samym obrzydzeniem.
- No właśnie, więc nie zasłużyłeś i nie zasłużysz - wzruszyłem ramionami, wziąłem talerz i szklankę świeżo wyciskanego soku z pomarańczy. - Sprzątaj panie ładny - przekroczyłem go. - A i dzięki za sok - uniosłem szklankę uśmiechając się cwaniacko i wyszedłem z kuchni kierując się do pokoju.
Odstawiłem śniadanie na szafkę obok łóżka, uważając na każde stuknięcie i szmer, aby moja księżniczka się nie obudziła. Siedziałem na skraju łóżka i delikatnie gładziłem jej polik, patrząc na nią i zagryzając moją dolną wargę. Była najpiękniejszą istotą na ziemi, nieważne czy spała czy nie, jej piękno promieniowało na kilometr.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę - starałem się  powiedzieć to dość cicho, ale tak aby nieznajomy usłyszał.
- Cześć Austin słu...- Dave ściszył ton, gdy przyłożyłem palec do swoich ust. - Słuchaj, chodź na moment. I zabierz Alexa po drodze, chcę wam coś pokazać - szeptał.
Skinąłem głową, a gdy wyszedł złożyłem subtelnego całusa na rozchylonych wargach Demi i chciałem już wychodzić kiedy złapała mnie za rękę.
- Hej książę, chcesz mnie zostawić? - spytała cicho, a uśmiech od razu zawitał na jej twarzy.
Gdy tylko usłyszałem jej melodyczną i ponętną barwę głosu ze szczęścia zawirowało mi w głowię. Przyciągnęła mnie do siebie łącząc nasze usta, a z jej gardła wydobył się cichy pomruk zadowolenia.
- Śniadanie masz na stoliku kochanie - szepnąłem i pocałowałem ją jeszcze raz. - Za moment wrócę - tryknąłem jej nos i wyszedłem szybko z pokoju wiedząc, że zaraz znów zacznie mnie uwodzić.
- Alex, chodź musimy iść...-przerwałem, ponieważ zobaczyłem coś co kompletnie mnie zaskoczyło i rozbawiło. - Przepraszam, nie chciałem. Zapomniałem zapukać. - chichotałem widząc skrępowane miny Alexa i Nicole, którzy jeszcze przed chwilą całowali się w najlepsze.
- Powinieneś - mruknął mój rozzłoszczony przyjaciel.
- Szybko się zabrałeś - zaśmiałem się i chwyciłem za mój brzuch, który nagle rozbolał mnie przez rozbawienie.
- Wal się - fuknął. - Czego chcesz?
- Mamy iść do Dave'a - wskazałem za siebie. - Ja będę na korytarzu, macie 5 minut - uśmiechnąłem się szeroko i wyszedłem.
Kiedy już się ogarnął potruchtaliśmy do Dave'a, a ten zaprowadził nas do piwnicy. Gdy zapalił światło rozbłysła blacha pistoletów.
- O słodki Jezu - powiedział Ax patrząc na wszystko z szeroko otwartymi ustami, podobnie do mnie.
- Skąd...skąd ty to wszystko masz? - wydukałem po chwili sunąc delikatnie palcami po jednej z broni powieszonej na ścianie.
- Zbierało się przez lata i planowało zemstę - prychnął z dumą Dave.
- Ale tego są tu miliony - szepnął z niedowierzaniem Alexander patrząc na cały sprzęt.
- Wiem i wszystko jest teraz wasze. Załatwimy ich każdą bronią po kolei...
- N-nasze? - podekscytowanie rozbłysnęło w naszych tęczówkach.
- Tak, ale chłopacy to nie są zabawki, pamiętajcie - spojrzał po nas. - To jest stworzone do zabijania, a nie szpanowania, jasne?
- Jasne - powiedzieliśmy równo i skinęliśmy głową.
- A ja się cieszyłem z tego co mi dali - pokręciłem głową.
- To ty dostałeś jakąś broń? - spytał ze zdziwieniem, po raz kolejny, Ax.
- Tak, ale nie taką dobrą.
- Jest dobra bo jest mała i ma dobry kaliber, więc noś ją ciągle przy sobie bo giwery za pasek nie włożysz
- Tak wiem wiem - potwierdziłem jego słowa. - To co z tym wszystkim robimy? - spytałem po kilku sekundowej przerwie.
- Obgadamy to wieczorem okej? Jeszcze to wszystko przemyślę - potarł czoło. - Wracajcie do siebie i odpoczywajcie. Cieszcie się spokojem - zgasił światło i zamknął pomieszczenie na 4, solidne spusty.
Pokiwaliśmy głowami i posłusznie wróciliśmy do pokoi. Po drodze dałem jeszcze reprymendę Alexowi, że nie ma do niczego zmuszać Nicole dlatego, że on nie chcę być gorszy ode mnie bo nie będę zwracał uwagi na to czy jest moim przyjacielem czy nie kiedy będę w trakcie urywania mu jaj.
- W końcu wróciłeś, cholernie się stęskniłam - od razu po wejściu dobiegł mnie głos mojego anioła.
- Jestem, jestem. Przepraszam - usiadłem obok niej na łóżku i pocałowałem ją. - Smakowało? - zaczesałem jej niesforny kosmyk za ucho.
- Tak, bardzo - energicznie pokiwała głową. - Świetnie gotujesz - uśmiechnęła się uroczo.
- Ma się ten talent po mamie, zresztą ona mnie dużo nauczyła - odwzajemniłem uśmiech i położyłem się kładąc głowę na jej kolanach.
- Dziękuję - dotknęła ustami mojego czoła obdarowując skórę kilkoma, słodkimi pocałunkami.
- Nie ma sprawy, mogę ci robić takie śniadania codziennie - patrzyłem w jej błyszczące od uwielbienia oczy.
- Nie bo ci się roztyję - zachichotała bawiąc się moimi włosami.
- Nawet gdybyś ważyła tonę to kochałbym cię tak samo, bo nic nie jest wstanie tego zmienić - chwyciłem ją za policzki i przyciągnąłem do siebie całując namiętnie i oddając jej przy tym moje całe uczucia, które aż krzyczały z każdym zetknięciem jej ze mną.
- Kocham cię - szepnęła pewnie, opierając jedną dłoń na moim policzku, a drugą na tyle mojej głowy podtrzymując ją.
- A ja ciebie - uśmiechnąłem się ukazując moje zęby i dziąsła po czym po raz setny wpiłem się w jej soczyste wargi.

__________________________________
Dobry wieczór, na razie spokój, ale nie łudźcie się, że będzie tak cały czas (:
Miłego czytania xx






10 komentarzy:

  1. Cudny rozdział, pełen słodyczy i pocałunków . Czekam na dalsze losy ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. cudny <3 <3 <3 :* czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O bosz... superowy <3 kocham :* czekam zniecierpliwiona :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę źe wątek z bronią się pojawil co oznacza że niedługo akcja znów się rozkręci. Mam ciary i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dużo uczucia w tym rozdziale. Zastanawia mnie tylko co się potem wydarzy. Czekamy czekamy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. To Alex jest z Nicole?o.O

    OdpowiedzUsuń
  7. uwielbiam twój blog.. :) czekam na next ! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział.... aż brak mi słów <33 a kiedy next? czekam zniecierpliwiona - bardzo :*****
    mogłabyś napisac kiedy kolejny rozdział, pliss :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetnie piszesz! Bardzo podoba mi się twój blog i czekam na następne rozdziały! *.* Zapraszam do mnie, dopiero zaczynam :* :)
    http://drugssexlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń