czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział XI


Rozejrzałem się, to miejsce wygląda tak niepozornie. Chad pociągnął mnie za rękaw.
-Będziesz miał dość czasu, żeby się napatrzeć.
-Co masz na myśli?
-Musisz się tu meldować dzień w dzień. Przydzieliliśmy ci też pokój- to mówiąc wszedł do „domu” , a ja za nim.
Usta rozwarły mi się z wrażenia, z wierzchu surowa, obskurna chata była w środku oazą marzeń, zacząłem rozumieć plusy bycia gangsterem. Cały parter służył jako wielki salon. Jeden kąt był częścią telewizyjną, z wielka wysuwaną plazmą, drugi to część graczy, z konsolami i komputerami. Trzeci to, jak sądzę ich kąt roboczy, ze sprzętem szpiegowskim, mniejszą bronią. Czwarty to kąt kuchenny z częścią do drinków. Środek to miejsce do narad, z wielkimi, wygodnymi kanapami i ogromną ławą. Do pierwszego i drugiego piętra prowadziły drewniano-metalowe schody. Piętra były zbudowane tak, że z salonu widać było wszystkie drzwi, ponieważ środek sufitu był usunięty, a pokoje rozmieszczone do wokół niego.
-Przygotowałem dla ciebie budę. -powiedział z cwaniackim uśmieszkiem Nick.
-Daj spokój, przecież jego pokój wiele się nie różni od twojego. - krzyknął Chad.
-Masz rację wszystko lepsze od tej nory, w której mieszka..
-Buda, nora… Komuś się przypomina rodzinny dom. - nie wytrzymałem
-Uuuuu… Młody jest dobry.
-Dobra, dobra. Pierwsze piętro, piąte drzwi po lewej. 
Powoli wszedłem po schodach, noga nadal bolała. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem blondynkę, siedziała na łóżku i płakała. Gdy mnie zobaczyła szybko się wycofałem, a ona zaczęła nerwowo ocierać oczy.
-Ty cioto,-krzyczeli z dołu chłopacy- piąte nie szóste. To była nasza nowa zdobycz, może później będziesz miał okazję ją lepiej poznać. Lepiej poznać - powtórzył i zaśmiał się szyderczo.
„Świnie” pomyślałem, nie wiem jak skrzywdzili tą dziewczynę, ale jej pomogę. Właśnie, a co z Demi. Ma mój numer, ale czy zadzwoni. Wszedłem do pokoju i usłyszałem brawa.
-Bardzo śmieszne. – krzyknąłem.
  WOW, komputer, laptop, wielkie łóżko, meble za 100 tys kanapa, expres do kawy, mała kuchnia, żyć nie umierać.
-Rozgość się, my idziemy pograć.
Gdy wychodzili dostałem SMS’a od nieznanego nr.
„POTRZEBUJĘ CIĘ”
[ oczami Demi ]
Naprawdę to wysłałam? Matko wyszłam na desperatkę, ale co miałam poradzić, nie mogłam wyjść, a jak żyć bez picia, jedzenia. Jedyną osobą do, do której mogłam się zwrócić był on. Jedyną deską ratunku był rozmazany numer na ręce .Co teraz ze mną będzie, co będzie z nim. Musiałam napisać, ale niepewność narastała z minuty na minutę. Modliłam się o odpowiedź.
[ oczami Austina ]
Wiedziałem, że na razie jest bezpieczna, ale jak przeżyje bez prowiantu. Oni mają podsłuchy, pewnie w moim telefonie już dawno jest pluskwa. Jak miałem się z nią skontaktować. Z przykrością stwierdziłem, że na razie muszę ją spławić i udawać, że nic się nie stało. Postanowiłem, że potem coś wymyślę.
[ oczami Demi ]
Nie odpisał. Jak on mógł mi to zrobić, wiedział, że byłam sama. Znalazłam starą konserwę i z obrzydzeniem  próbowałam coś zjeść. Nie wiem, czy to ze złości na niego, czy od tego pożywienia rozbolał mnie brzuch. Powoli zasypiałam.
[ oczami Austina]
Zszedłem do nich na dół, po paru minutach rozmowy o tym, jak mi się podoba nie wytrzymałem. Powiedziałem, że muszę się przewietrzyć. Wybiegłem z budynku, przecznicę dalej zadzwoniłem pod jej numer. Nie odbierała, zadzwoniłem drugi raz, nadal nic. Zdenerwowany rzuciłem telefon.
[ oczami Demi ]
Obudził mnie dzwonek telefonu. Od razu zerwałam się na równe nogi. Niestety gdy dobiegłam do celu wszystko ucichło. To on. Trzęsącą się ręką wybrałam numer i oddzwoniłam.
[ oczami Austina]
Wpatrywałem się w pęknięty wyświetlacz, telefon i tak był stary, może teraz wymienią mi je na lepszy. Nagle usłyszałem dzwonek.
-Demi?
-Tak, przyjdź do mnie.
-Nie mogę, tak będzie lepiej dla ciebie i dla mnie.
-Ale Austin…
-Do zobaczenia.
-Ja się chyba ztru…
 Rozłączyłem się, nie mogłem jej narażać, pewnie ją po prostu brzuch rozbolał z głodu. Miałem nadzieję, że wszystko będzie dobrze, a ja już niedługo będę mógł spojrzeć w jej piękne duże oczy.
[ oczami Demi ]
Jak on mógł. Ja go potrzebowałam. Czułam się co raz gorzej. Jutro znowu spróbuję do niego zadzwonić. Ból stawał się nie do wytrzymania. Postanowiłam się przespać, może przejdzie.
___________________________________________
Dzisiaj pisze Manuela, przyjaciółka Marty
Wiem, że to nie to samo, co prawdziwa autorka, ale ma ona problemy z komputerem i wszystkich przeprasza, za to, że teraz musicie czytać moje wypociny :) ja też przepraszam. Spokojnie, na pewno niedługo wróci do nas prawdziwa artystka. Wiem, że trochę za często zmieniałam punkt widzenia, ale jutro do szkoły na 8 i nie miałam siły wymyślać dłuższych wypowiedzi. Austinowych snów życzę ;p

10 komentarzy:

  1. Najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytałam <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog *__*
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet jeśli ty to napisałaś, to i tak świetny :) Czekam na następny *.* Wenyy ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham ten blog. Kocham Austina i błaaaagam napisz kolejny rozdział. To chyba pierwszy blog o Austinie (w sensie polski) jaki widziałam i czytałam. Piszkaj, piszkaj Marto(jesteś moją imienniczką;3)
    Pozdrowionka od Sky. xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha XD dziękuję bardzo ;*
      O, no to Hej Marta ;)
      Napisze jak będzie ok. 10 komentarzy. Również pozdrawiam <3

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  6. hsadusyhduhy Bomba !

    OdpowiedzUsuń