- Przyniosę kieliszki - powiedział podekscytowany Travis.
- Zwariowałeś? - Bill odwrócił się do niego, cały czas celując mi w skroń. - Po co? Młody pociągnie z gwinta, prawda? - nie odpowiedziałem, przełknąłem jedynie ślinę.
- On się pytał czy to prawda - podszedł do mnie Nick i podniósł mój tułów do góry, ciągnąc za koszulkę.
- Ta... prawda - szepnąłem zaciskając zęby.
- Tak myślałem - pokiwał głową i energicznie, z dużą siłą opuścił mnie z powrotem na siedzenie.
Travis chwycił mnie z tyłu za włosy i przechylił głowę do tyłu, Nick naciskając na moją szczękę z przodu otworzył ją. Bill wziął butelkę ze spirytusem do ręki i zaczął wlewać mi ją całą do gardła. Wypluwałem połowę, czując gorzki i ostry smak. Miałem całą morką koszulkę, ponieważ trunek lał mi się po szyi.
- Pij skurwielu! - krzyczał.
Prawie dławiłem się alkoholem, ale oni mieli to głęboko gdzieś. Rzucałem się, próbowałem uciec, odepchnąć ich od siebie, ale wtedy ich uściski stały się mocniejsze, a ruchy Bill'a pewniejsze. Wlewały się we mnie kolejne napoję dusząc przy tym jakiekolwiek odczucia i emocje. Jedyne co teraz dało się odczuć to mój nieświeży, alkoholowy oddech i to, że jestem "pijany". Chyba. Bo tak naprawdę nie wiedziałem co to za uczucie, ale jeśli tak to wygląda to nie rozumiem dlaczego ludzie tak to lubią.
- No - uderzył mnie z przysłowiowego "liścia" w twarz. - Wypiłeś wszystko do dna. Cudownie.
- Chyba już nigdy więcej nie tkniesz alkoholu. Przynajmniej zapamiętasz jego smak na długie lata - poklepał mnie szyderczo po ramieniu, Travis.
- Nie dobrze mi - wybełkotałem zatykając usta dłonią.
- Nawet nie próbuj mi upierdolić dywanu. Spierdalaj na górę - warknął Bill, ściągając mnie z fotela i dając dość ostrego kopa w tyłek, przez co popędził mnie, abym poszedł na piętro.
Wdrapywałem się powoli. Schodek po schodku, czując, że zaraz wszystko zwrócę. Nie miałem na nic siły, nogi były za miękkie żebym ich używał, więc wybrałem inną formę dostania się do pokoju. Po czworakach, czyli tradycyjny chód pijaka. Poczułem jak ktoś zaciąga mnie za koszulkę i spodnie.
- Wrzućcie go do tej szmaty! Niech ma trochę zabawy - poniósł się głos Bill'a z dołu.
Otworzyli drzwi jednego z pokoi i traktując mnie jak worek śmieci, wrzucili do środka. Upadłem na twarz i nawet nie odwracając głowy krzyknąłem do nich.
- Może delikatniej?!
- Nie - drzwi zamknęły się z hukiem, lecz wciąż było za nimi słychać skrawki rozmowy.
"- Zalany w trupa - ktoś szyderczo się zaśmiał.
- Wątpię czy będzie coś pamiętał."
- Będę pamiętał, i to bardzo dużo - szepnąłem sam do siebie i podparłem się na dłoniach, próbując podnieść chociaż głowę.
Z wielkim trudem podniosłem ją. Ciężką i obolałą. Zmrużyłem oczy i próbowałem coś dostrzec. Kojarzyłem ten pokój, ale nie wiedziałem dlaczego. Sprawdzając wzrokiem każdy centymetr odwróciłem się na plecy, gdzie zastałem rozmazaną, chudą postać stojącą nade mną. Już wiem, to była ta płacząca dziewczyna, którą spotkałem kiedy oglądałem dom.
- Nic ci nie jest? - spytała niepewnym, cichym i stłumionym głosem.
- Nie, nic - próbowałem jeszcze bardziej zmrużyć oczy, aby rysy jej twarzy wyostrzyły się .- Dzięki, że pytasz. Kim jesteś?
- Mam na imię Nicole - podała mi drżącą rękę.
Mój wzrok w tym momencie robił sobie ze mnie jaja. Widziałem 10 par rąk, które się kręciły. To cało zdarzenie tak mnie rozśmieszyło, że nie mogłem przestać się śmiać, gdy celowałem w jej uścisk i nie mogłem trafić. Dziewczyna wydawała się znudzona, więc wzięła moją rękę i przyłożyła do swojej.
- A... tutaj była - cały czas się śmiałem mimo tego, że zdawałem sobie sprawę z tej idiotycznej sytuacji, która między nami zaistniała. - Austin - szczerze się uśmiechnąłem, a napoje wypite przed paroma minutami cofnęły mi się do przełyku przez co wyszarpnąłem swoją rękę i zasłoniłem nią usta.
- Może się połóż? - zadała mi niby dość proste pytanie, ale wiedziałem, że ciężko będzie mi z jego realizacją.
- Nie, nie tu jest naprawdę spoko. Podobno leżenie na podłodze działa dobrze na kręgosłup - uśmiechnąłem się kretyńsko i od razu zacząłem tego żałować. - Nie, masz racje pójdę na łóżko - odwróciłem się na brzuch i przyjąłem poprzednią pozę. Czułem się okropnie wiedząc, że wyglądam teraz jak jakiś alkoholik. Założyłem jedną nogę na łóżko i zahaczyłem o prześcieradło. Nie miałem siły, aby wdrapać się dalej więc zostałem w tej pozycji i zasnąłem.
~~~~~~~~~~~~~
Obudziły mnie promienie słoneczne padające mi wprost na twarz.
- Zgaś to mamo - mamrotałem.
- Dobrze - odezwał się miły, cichy głos, który nie należał do mojej mamy. Nagle słońce zaszło.
Otworzyłem oczy, aby sprawdzić jak to się stało. Okno było zasłonięte ciemno zieloną roletą. Odwróciłem się, aby zacząć poszukiwania właścicielki tego melodyjnego głosu. Kiedy spojrzałem w moją prawą stronę, przeraziłem się. Obok mnie leżała śliczna, zielonooka blondynka. Myślałem nad tym co tu się stało kiedy zajrzałem pod koc. Zastałem tam mój nagi tors.
- Mój Boże - przejechałem po swoich włosach szybko oddychając. - Czy my...? Wiesz... - ruszałem znacząco brwiami.
- Co? - zmarszczyła zabawnie czoło. - Nie! Nie no co ty - odsunęła się trochę.
- Ugh...- wyrzuciłem z siebie całe zgromadzone powietrze. - Przepraszam, ale wiesz... ty obok, ja bez koszulki.
- Ja spałam cały czas na podłodze, ale teraz się tutaj położyłam bo strasznie boli mnie kręgosłup - chwyciła się za plecy wyginając się w łuk. - A koszulki nie masz bo strasznie śmierdziała alkoholem, jak to sam stwierdziłeś - zaśmiała się.
- Co? - chwyciłem się za głowę przyciskając powieki. - Co z nią zrobiłem?
- Leży tam - wskazała na przewieszoną przez klamkę od drzwi, koszulkę.
- Dobrze - usiadłem na łóżku. - Auć - objąłem swoją twarz - Ale boli - syczałem.
- Masz - podała mi tabletkę i wodę. - Od tego powinno ci przejść.
- Dlaczego mi pomagasz? - wziąłem niepewnie lek. - W ogóle co ty tutaj robisz?
- Pomagam ci bo lubię pomagać ludziom. Jesteś pewnie tym nowym "młodym", o którym tyle gadają - wskazała głową na drzwi. - A ja jestem tutaj przez przypadek. Sama nawet nie wiem dlaczego - zacisnęła ręce wokół swoich kolan.- Jestem ich zabawką, po prostu zgarneli mnie z ulicy kiedy szłam na uczelnie i... wiesz po co tutaj jestem - jej oczy się zaszkliły, a ja czułem to samo co przy Demi. Chęć pomocy.
- Oni cię...- przełknąłem z wielkim trudem, przez zaschnięte gardło sline. - Gwałcą?
Kiwnęła głową, a jej dolna warga zadrżała.
- Pomóż mi! - chwyciła mnie za nadgarstek, a spojrzeniem manewrowała po moim umyśle.
Pomyślałem o tym jak wielkim to może być dla nas niebezpieczeństwem, że liczba ludzi, którzy zginą przeze mnie powiększa się, ale nie umiałem odmawiać, szczególnie komuś w potrzebie. Wziąłem tabletkę do ust i popiłem ją, opróżniając butelkę do końca za jednym razem. Ci sukinsyni nie mieli uczyć. Ona była w moim wieku.
- Postaram się, ale na razie nie wiem jak. Potrzebuję trochę czasu, ale nie martw się, ci skurwiele za to zapłacą - wstałem i założyłem przesiąkniętą alkoholem koszulkę.
- Nie wiem jak długo dam radę, więc proszę cię postaraj się - po jej policzku spłynęła, idealnie okrągła łza.
- Okej - szepnąłem i podszedłem do niej ocierając jej łzę kciukiem. - Trzymaj się i dziękuję - uśmiechnąłem się i chwyciłem za klamkę z zamiarem naciśnięcia jej, lecz pytanie dziewczyny zawróciło mnie z powrotem.
- Powiedz chociaż jak masz na imię? - te słowa przyprawiły mnie o dreszcze na moim ciele. O to samo zapytała Demi, kiedy ratowałem ją z magazynu.
- Austin, a ty o ile dobrze pamiętam Nicole tak?
- Tak - pokiwała głową i delikatnie i subtelnie uśmiechnęła się.
- Przepraszam, muszę już iść. Jeszcze raz dzięki - wyszedłem z pokoju po cichu zamykając drzwi, myśląc, że chłopacy jeszcze śpią.
- Proszę, proszę - usłyszałem za swoimi plecami. - Znowu zaliczyłeś, młody nie poznaję cię. - odwróciłem się i zauważyłem opierającego się o ścianę ramieniem, Nicka.
- Daj mi spokój - warknąłem, każąc mu się odczepić.
- Bądź grzeczny bo nie jesteś u siebie - oblizał usta, krzyżując ręce na piersi.
- Wiem i bardzo się cieszę, że mój dom tak nie wygląda - obróciłem się na pięcie i zszedłem po schodach, spiesząc się do Demi.
Wybiegłem z domu korzystając z okazji, że nikt tego nie widzi. Wiedziałem, że ostro mi się dostanie za to, że zwiałem bez żadnego słowa, ale musiałem się z nią zobaczyć.
Cudowne jak zawsze ♥
OdpowiedzUsuń