poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział XXI

Usłyszałem pisk opon. Zaraz potem Dave wbiegł do budynku.
- Tutaj - zawołałem.
Szybko nas znalazł i od razu zaczął wyciągać opatrunki z apteczki, którą miał ze sobą. Kleknął przy Nick'u i przystąpił do opatrywania jego rany.
- Bandaż elastyczny powinien pomóc - szepnął do pół przytomnego chłopaka. - Trzeba będzie go przenieść do łóżka - zwrócił się do mnie.
- Może do jego pokoju? - spytałem.
- Okej, a gdzie jest? 
- Na pierwszym piętrze - wskazałem ręką. - Pomogę ci go przenieść.
Skinął tylko głową i kazał mi objąć jego klatkę piersiową. Natomiast on chwycił delikatnie jego nogi i uniósł je do góry. Z rany zaczęła sączyć się ciemnoczerwona krew. Zanieśliśmy go do góry uważając na każdy nasz ruch i ułożyliśmy go na łóżku. Nick od razu zasnął, a ja ujrzałem oskarżycielski wzrok Dave'a.
- Co ci odbiło? - spytał marszcząc czoło.
- To...to nie ja - próbowałem mu wytłumaczyć.
- Jak nie ty to kto? - oparł ręce na swoich biodrach ciągle patrząc na mnie takim samym wzrokiem.
- Ten dupek, Mike - syknął przez zaciśnięte zęby. 
- Chyba nawet nie chcę wiedzieć kim on jest...
- Dobra, wyjdźmy stąd. Nie chcę patrzeć na jego szpetną mordę - przymrużyłem oczy i pokiwałem głową na boki i szybko opuściłem pokój czekając na Dave'a, który wyszedł stamtąd chwile po mnie. 
Szybko wybiegliśmy przed dom, pośpieszenie zatrzymałem go.
- O co chodzi Austin? - spytał zdziwiony.
- Nie jesteśmy tutaj bezpieczni, szczególnie ty. Jedźmy stąd - podbiegłem do samochodu. - Zawieziesz mnie do szpitala? - spytałem wsiadając.
- Jasne - zatrząsnął za sobie drzwi i odpalił silnik, po czym szybko ruszył z podjazdu. - Teraz mi powiedz co się stało. 
- Ten pojebany chuj ją zgwałcił, rozumiesz? I to brutalnie. Pobił ją - zapiąłem pasy. 
- Kto? i kogo? Spokojnie Austin - patrzył na moje roztrzęsione ręce.
- Nick, Nicole - oparłem głowę o zagłówek zaciskając powieki.- Miałem to tak zostawić? 
- Od takich spraw jest policja Austin, dlaczego działasz na własną rękę? 
- I co? Myślisz, że policja by sobie z nimi poradziła? - zaśmiałem się szyderczo. - To gangsterzy Dave, oni się ich nie boją. Wręcz przeciwnie. 
- A może ciebie się boją co? - spojrzał na mnie przelotnie. 
- Nie chciałem tego zrobić i nie zrobiłem. Już przecież mówiłem, to Mike.
- Teraz to wszystko odwróci się przeciwko tobie. Dobrze wiesz jacy są. Sam powiedziałeś, to gangsterzy. 
Nie widząc co odpowiedzieć miałem nadal zaciśnięte powieki. Oparłem skroń o szybę, a w mojej głowie pojawił się obraz zranionej, niewinnej i zapłakanej Nicole. Mimo wszystko była nadal piękną, drobną blondynką z zielonymi oczami, które na zawsze zostały splamione przez krzywdy, które wyrządziły jej te potwory. 
Podjechaliśmy pod szpital, a ja poczułem szturchnięcie.
- Jesteśmy na miejscu - powiedział Dave i wyszedł z samochodu.
Otworzyłem niepewnie oczy czując jak światło słoneczne przedziera się przez moje powieki. Wyszedłem z auta i poszedłem w stronę szpitala. Po chwili wszedłem do sali Demi i opierając się o framugę skrzyżowałem ręce.
- Hej - powiedziałem zachrypniętym głosem.
- Austin! - ucieszyła się i wyciągnęła ręce w moją stronę, aby mnie przytulić.
- Cudowna zmiana? - podniosłem brew nie ruszając się z miejsca.
- Co? O co ci chodzi? - jej ramiona nagle opadły.
- Już nie pamiętasz? - zmarszczyłem czoło patrząc na jej zagubione oczy.
- Austin, ja naprawdę nie wiem o co chodzi.
- Wiesz, chyba mnie z kimś pomyliłaś bo ja nie jestem taki jaki myślisz.
- Co? Wytłumaczysz mi w końcu o co chodzi? - jej ton nie był już tak miły jak wcześniej. 
- O to, że przychodzę tutaj w odwiedziny i w zamian za to dostaję jakieś propozycje seksualne - wszedłem w głąb pokoju. - Nie jestem jakimś pieprzonym dziwkarzem - patrzyłem na jej zdezorientowaną twarz.
- Nazwałeś mnie dziwką - szepnęła spuszczając głowę.
- Co? Mów głośniej - nachyliłem się w jej stronę.
- Mówiłam, że nazwałeś mnie dziwką! - w tym momencie ogłuszyło mnie uderzenie. 
Moja głowa odwróciła się w prawą stronę pod wpływem ciosu, który wymierzyła Demi. Z jej rękawa w tym samym momencie wyleciał mały woreczek z białym proszkiem.
- Wszystko jasne - podniosłem woreczek i ścisnąłem go w swojej pięści.- Niemożliwe. Co za popieprzona sytuacja - zaśmiałem się nerwowo.
- Austin, nie...to nie tak jak myślisz - próbowała mi to wszystko wytłumaczyć, ale nie słuchałem jej wyjaśnień.
- Nie wiesz co myślę - kręciłem głową.- Za to ja wiem co ty myślisz. Nic. Dlatego, że jesteś zaćmiona tym gównem - podszedłem do okna, otwierając opakowanie i wyrzucając proszek.- Ludzie w takim stanie nie potrafią myśleć, a na pewno nie trzeźwo.
- Co ty kurwa robisz? Wiesz ile to kosztuje? - warknęła próbując wstać z łóżka.
- Gówno mnie to obchodzi - zamknąłem okno.- Aż tak bardzo chcesz zostać z tym wszystkim sama? Proszę bardzo, na twoje życzenie usuwam się z twojego życia - przeczesałem włosy i zjechałem opuszkami na swój policzek po czym wyszedłem z sali.
Ignorowałem jej krzyki kiedy odchodziłem. Mój policzek pulsował, a w moją twarz uderzył zimny podmuch wiatru kiedy tylko otworzyłem szklane, wejściowe drzwi od szpitala. 
- Gdzie idziesz? - usłyszałem męski głos za mną. Po tonie poznałem, że to Dave.
- Do domu - mruknąłem nie odwracając się.
- Czekaj, może cię podwiozę - złapał za moje ramię.
- Nie do tego domu - spojrzałem na niego.- Po za tym chcę się przejść. Muszę nad tym wszystkim pomyśleć. 
-Jak chcesz - puścił moją rękę i pozwolił mi odejść.
Po długim, dość wyczerpującym "spacerze" doszedłem do bazy. Chwyciłem za klamkę i pchnąłem drzwi wchodząc do budynku. Zdążyłem poczuć tylko kolejny, mocny cios wymierzony w moją głowę, a następnie w twarz. Potem nie czułem już nic. Wszystko zachodziło mrokiem, słyszalne było tylko echo. Straciłem przytomność.
__________________
Dzień dobry :)
Tutaj Marta. Rozdział został napisany nie na moim kompie ( u Natalci- dziękuję ), z pomocną Manuelki (dziękuję) i Beatki (dziękuję).
Nie jest jakiś super długi bo nie miałam czasu. Przepraszam. Swój komputer odzyskam za jakieś dwa tygodnie, albo niestety trzy ;/ do tego czasu postaram się pisać u przyjaciółek, albo one będą dla was pisały.
Przepraszam jeszcze raz i mam nadzieję, że się podoba :)

9 komentarzy:

  1. Tak podoba sie i dziękujemy iz nawet gdy nie masz swojego komputera próbujesz pisac :) Bardzo duzo sie dla nas udzielasz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się was nie zawieźć. zależy mi na czytelnikach <3

      Usuń
    2. Jestem mile zaskoczona :) Mimo braku sprzętu do pracy pracujesz. Niewiele osób na twoim miejscu by się poświęciło :D

      Usuń
  2. spam
    hej! Chciałabym Cię zaprosić na mojego nowego bloga. Są już bohaterowie i prolog.
    Nie jest to typowa historia o słodkim zespole. To jest rockowe One Direction.
    Kolczyki, tatuaże, brak jakichkolwiek zasad.
    Czy dadzą radę się zmienić aby uratować zespół?
    Zapraszam:
    http://itrynottolikeyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz dalej jak najszybciej. to opowiadanie jest cudne.. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest boski... Weny Kicia <3

    OdpowiedzUsuń
  5. kochanie kiedy następny <3?

    OdpowiedzUsuń
  6. nie mogę się doczekać następnej części :D pisz kochana pisz :p

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki miśku jestem egoistyczna heh :D
    Zajebisty Blog Masz talent ;*/ Tuśka <3

    OdpowiedzUsuń