piątek, 4 października 2013

Rozdział XXIX

Po chwili nasze wargi rozłączyły się, a nasze usta słodko mlasnęły.
Spojrzałem na nią totalnie zszokowany tym co przed chwilą zrobiliśmy, a ona oblizała tylko szybko usta i zaczerwieniła się.
- Umm...- wymruczała skrepowana. - Przepraszam, chciałam tylko coś sprawdzić. - szepnęła i zaczesała swój blond kosmyk za ucho.
- Co? - spytałem cicho.
- Czy między nami coś iskrzy i ...wydawało mi się, że tylko w ten sposób się przekonam - spuściła głowę. - Przepraszam, nie powinnam.
Iskrzy? Raczej nie, przecież całowałem się już z Demi. To z nią poczułem to coś, te przysłowiowe "motylki w brzuchu". To przy jej pocałunku cały świat się zatrzymał, a ja uniosłem się ponad ziemie. W myślach prosiłem...Ba! ja błagałem na kolanach przed Jezusem żeby ona tego nie poczuła. No bo przecież jak miałbym z nią być? Nie chciałbym tego, jest dla mnie raczej jak siostra, przyjaciółka. Teraz myślicie sobie "całował się z siostrą, niezłe kazirodztwo. Skoro jest dla niego tak bliska, jak rodzeństwo to czemu pozwolił na to zbliżenie?" Otóż ja sam byłem tego ciekawy. Myśli bywały złudne. Dopiero teraz zrozumiałem, że to nie to.
- I...? - wydukałem po chwili, odmawiając różaniec w myślach.
- Nie - pokręciła głową, a całe zalegające w moich płucach powietrze zeszło z wielką ulgą.
Popatrzyliśmy chwilę na siebie i oboje wybuchliśmy śmiechem.
- Traktuje cię jak brata...
- Jesteś dla mnie jak siostra...
Powiedzieliśmy równo i ponownie popatrzyliśmy na siebie i roześmialiśmy się. Dave spojrzał na nas w lusterku.
- Miło, że jest wam do śmiechu - uśmiechnął się delikatnie. - Ale wiecie, że to nie koniec naszych problemów i prędzej czy później będzie powtórka z rozrywki?
- Wiemy, o tym nie idzie tak łatwo i szybko zapomnieć - mój ton był niski, ale łagodny.
- Racja - powiedziała Nicole i przytuliła się do mnie, a ja "przyjacielsko" ją objąłem.
- Ale będzie dobrze, poradzimy sobie - starałem się ich pocieszyć.
- Oczywiście, że tak. Musimy - głos Dave rozbrzmiał bo dłuższej, krępującej ciszy, a na mojej twarzy i blondynki siedzącej obok pojawiły się delikatnie zarysowane uśmiechy.
Po kilkunastu minutach patrzenia na drogę spojrzałem na nią, miała zamknięte oczy, a ja zauważyłem na jej twarzy grymas przez niewygodne ułożenie ciała.
- Połóż głowę na moich kolanach. Będzie ci się lepiej spało - troska, to było to coś słyszalne w moim głosie.
Otworzyła oczy i spojrzała na mnie, po czym delikatnie się uśmiechnęła i zrobiła to co jej zaproponowałem.
Zaczesałem jej włosy i ściągnąłem kurtkę nakrywając ją.
- Dziękuję - szepnąłem zachrypłym głosem, a ona zmarszczyła czoło nie otwierając oczu. Wiedziałem, że w podświadomości pyta "za co?". - Za to, że mnie obroniłaś - dopowiedziałem aby sprostować, a jej zmarszczki widoczne na czole się wygładziły.
- To było odwdzięczenie się za to, że zawsze to ty mnie broniłeś. Nastała...- ochota ziewnięcia przerwała jej wypowiedź.- moja kolej - dokończyła i mlasnęła parę razy szybko zasypiając pod moim dotykiem.

Poczułem, że moje ciało relaksuję się i jestem gdzieś daleko od tego wszystkiego. Zamknąłem oczy.
Znowu byłem w Teksasie, widziałem ogród mamy i nasz stary dom.
Ktoś siedział na hamaku, na tarasie. Podszedłem bliżej i ujrzałem tatę. Spojrzał na mnie z nad książki, a po chwili ukazał rząd swoich równych zębów. Usiadłem obok niego przez co hamak delikatnie się zakołysał. Wszystko było tak realne, a zarazem niemożliwe. Ciężko odetchnąłem i oparłem czoło o zimną szybę. Nie chciałem tracić tej wizji dlatego po prostu nie otwierałem oczu. Cały czas gładziłem policzek Nicole moim kciukiem. Dotyk jej skóry uspokoił mnie to na tyle, że po paru minutach sam zasnąłem.

~~~~~~~~~~~~~~
- Austin! Jesteśmy na miejscu - jakiś niedobry głos chciał wybudzić mnie z tego cudownego snu i stanu.
- Jeszcze chwilkę - jęknąłem kręcąc się.
Poczułem, że moje nogi nie są już obciążone żadnym ciężarem. Uchyliłem powieki i spojrzałem na siedzącą obok dziewczynę.
- Wstawaj leniu, dalej - klepała mnie delikatnie po policzku.
- 5 minutek - wyjęczałem ze zaspanym wzrokiem.
- No dalej Austin, masz 5 metrów do domu. Wejdziesz do niego, położysz się i będziesz mógł spać dalej - wyszła z samochodu i otworzyła drzwi z mojej strony, a zimne powietrze z dworu dostało się do środka i nieprzyjemnie pobudziło moją twarz.
- Zimno - zacisnąłem powieki.
- Wstań albo będę cię tym zimnem katowała - zaszantażowała mnie uchylając i zamykając drzwi, aby wleciało więcej powietrza.
- Dobra już, już wstaję - przetarłem czoło i oczy, a po chwili chcąc czy nie chcąc ospale wyciągnąłem dwie nogi z auta opierając policzek o fotel i ponownie zamykając oczy.
- Jezuuuu, chłopaku - przeciągnęła i chwyciła mnie za ręce ciągnąc do siebie, przez co się podniosłem.
- Już nie śpię, już się budzę - poklepałem swoją twarz tak jak wcześniej zrobiła to Nicole tylko mocniej i spojrzałem na nią szeroko otwartymi oczami.
- Dzień dobry królewiczu - zachichotała.
- Witaj księżniczko - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czoło.
- Aw, dokładnie jak brat - uśmiechnęła się uroczo.
- No widzisz - zaczesałem włosy. - Chodź do środka bo pewnie marzniesz.
- Nie, twoja kurtka jest dość ciepła - wskazała na nią poprawiając sobie kołnierzyk,
Uśmiechnąłem się i skinąłem głową zgadzając się po czym poszedłem w stronę domu i otworzyłem jej drzwi. Już z dala słyszałem czyjeś głosy i wydawało mi się, że był wśród nich także męski, a przecież w domu była tylko mama i Demi, Dave sprawdzał coś przy samochodzie. Poszedłem w głąb salonu, omijając Nicole i moje przypuszczenia się potwierdziły. Ogarnął mnie wielki szok, a zarazem szczęście. W jednym z zakurzonych foteli siedział nie kto inny, jak mój przyjaciel, Alex.
- Constancio! - krzyknąłem i podszedłem do niego szybko obejmując go.
- Mahone! - oddał mi przyjacielski, ciepły uścisk i spojrzał na mnie. - Stary, nie przypuszczałem, że kiedykolwiek zabrzmię jak ciota, ale...stęskniłem się - klepnął mnie w ramię.
- Moment, coś mi się tu nie zgadza - zmarszczyłem brwi unosząc palec.
- Co? - przyglądał mi się. - Ach no tak, Rob'a nie ma bo rodzice go nie chcieli puścić - skrzywił się. - Dość kiepsko, ale jestem ja.
- Nie to nie to, znaczy to też...
- To co? - rozłożył ręce i rozejrzał się.
- Hm, już wiem - uderzyłem się w czoło. - Ty zawsze brzmisz jak ciota - zaśmiałem się, a Alexander razem ze mną po czym podobnie do niego, uderzyłem go w ramię. - Żartuję, też się stęskniłem - ponownie go przytuliłem.
- Wiedziałem - zachichotał i po chwili szepnął mi do ucha. - O cholera, kto to?
Odwracając się zobaczyłem stojącą w progu, zawstydzoną Nicole.
- O, chodzi ci o nią? - uśmiechnąłem się do Alexa widząc, że mu się podoba. - To Nicole, poznajcie się.
- Alex - wyciągnął do niej rękę.
Ona spojrzała na niego badawczo i podała mu swoją łącząc je w miłym uścisku.
- Nicole - potrząsała ręką.


_______________________
Hej. No to tyle  :)
Nie wiem co napisać.
Jak myślicie, co będzie dalej?

6 komentarzy:

  1. Może jakiś happy end :D weny życzę,
    naprawdę dobry blog *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapewne Alex się zakocha w Nicole i z wzjaemnością. <3 Tak strasznie nie chcę zeby to się kończyło. Uwielbiam to czytać i ciągle chcę nowych rozdziałów <3 Masz poprostu talent kobieto! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham ten blooog!!!!!!!!!!!!! więcej nie wiem co ci napisać <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mówi samo za siebie ;) Talent to ona ma ogromny. <3

      Usuń
  4. Dogoniłam <3 Uwielbiam to opowiadanie <3 Świetnie piszesz, wciąga już pierwszym zdaniam :) Czekam na następny, chociaż boję się, że wydaży się coś złego i nie będę mogła potem normalnie funkcjonować Xd

    Mogłabyś mnie prosze informować? @Swag_Poland

    Dziękuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. <3Świetny rozdział. Cała historia chwyta za serce. Popłakałam się wiele razy.

    OdpowiedzUsuń