niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział XXXVI

Byliśmy już po kolacji i każdy rozszedł się do swoich pokoi. Leżałem z wtuloną w moje ciało Demi.
- Więc...ten koleś się obrócił i to byłeś ty? - bawiła się moim medalikiem. 
- Tak - odetchnąłem z trudem przez kłębiące się w mojej głowię wspomnienia po koszmarze. - Zabiłem wszystkich...nawet Ciebie. 
- Ale nigdy byś tego naprawdę nie zrobił - spojrzała na mnie delikatnie zakłopotana.
- Nie, nie no co ty. Za bardzo cię kocham i jesteś dla mnie zbyt ważna - złożyłem na jej czole kojący pocałunek. - Nie mam pojęcia co mógł znaczyć ten sen...- dodałem po chwili.
- Może oznacza to wielkie zmiany jakie zaszły albo zajdą w twoim życiu? - przesuwała wierzchem swojej małej dłoni po moim policzku.
 - Nie chcę ich, nie chcę zmian - jęknąłem desperacko i schowałem nos w jej włosach. - Nie lubię ich.
- A może to będą lepsze zmiany? 
- Sądząc po śnie nie zapowiada się dobrze - szepnąłem.
- To tylko sen skarbie, nie martw się tyle i odpoczywaj - pocałowała mnie dając minutowe uniesienie dla mej zmęczonej i rozerwanej duszy.
- Tak strasznie cię kocham i dziękuje Bogu za ciebie każdego dnia - szepnąłem w jej usta mając przymknięte oczy.
Chciałem pozbyć się z głowy widoku jej postrzelonego ciała wiszącego bezwładnie na krześle, a wraz z tym  pozbyć się od razu dobijającej myśli, że sam do tego doprowadziłem.
- Ja też cię kocham, bardzo bardzo - cmoknęła mnie słodko. - Austin...jutro mija trzeci dzień od spotkania z Redtaised - przygryzła nerwowo wargę.
- Wiem - szepnąłem.
- I? Co postanowiłeś? - zaczęła żuć swoje usta.
- A jak myślisz? Chcę was chronić bo tylko was na tym świecie mam, a wiem, że oni są zdolni do wszystkiego. 
- Czyli...wstąpisz znowu do gangu?
- Tak, zrobię to dla was żebym nie musiał martwić się każdego dnia o wasze życie.
- Za to my będziemy się martwić o twoje - mruknęła niezadowolona.
- Jeśli wszystko pójdzie okej, nie będę ich denerwował i sprawiał problemów to nie będzie potrzeby martwienia się - wzruszyłem lekceważąco ramionami jakbym robił to milion razy. 
W sercu czułem inaczej, ale nie mogłem okazać, że się boję.
- Jeśli tak będzie. A oboje dobrze wiemy, że nie lubisz się do kogoś dopasowywać i większość rzeczy robisz po swojemu więc prędzej czy później coś się stanie - patrzyła mi w oczy dokładnie tak jakby chciała wyciągnąć z mojego środka strach i przekazać mu, że nie może pozwolić mi tam iść.
- Nie Demi, będzie dobrze. Obiecuję ci. Będąc wśród nich mamy większe możliwości na zniszczenie ich. Zepsucie od środka, rozumiesz? - zaczesałem jej włosy.
- T-tak ale ja...ja będę się cholernie martwić rozumiesz? Nie chcę cię tracić - zauważyłem jak jej oczy napełniają się łzami.
- Hej, skarbie - szybko ją przytuliłem nie pozwalając na wypłynięcie słonej substancji i na bycie jej smutną.- Wiesz dobrze, że nie idzie mnie tak szybko wykończyć. Zawsze będę walczył do końca, między innymi dla ciebie. Nigdy cię nie zostawię - szepnąłem i pocałowałem jej głowę.
- Ale ich jest 5 a ty sam jeden - spojrzała na mnie z drżącą wargą. Natychmiast znów ją do siebie przytuliłem.
- I co z tego? Jestem mądrzejszy od nich wszystkich razem wziętych, a pamiętaj, że to nie siła wygrywa, lecz mądrość, a wszystko przychodzi do nas z właściwych powodów we właściwym czasie. Muszę przejść przez ten okres bo wiem, że czegoś mnie nauczy.
Zdawało mi się jak stopniowo się uspokaja, a jej napięte ciało rozluźnia.
- Po prostu o tym nie myśl. Przyrzekam być zawsze przy tobie. Nawet po śmierci - uśmiechnąłem się i spojrzałem na nią.
- Dziękuję Austin, dziękuję za wszystko - szybko mnie pocałowała.
Za każdym razem, gdy tylko mnie dotknęła moje ciało wirowało. Nieważne w jakim stanie bym był, zawsze działała na mnie tak samo dzięki czemu wiedziałem, że to ta właściwa i jedyna.
- Śpijmy już - powiedziałem po chwili i od razu dopasowaliśmy ciała do siebie.
[ oczami Demi ]
Kiedy Austin zasnął spokojnie otworzyłam oczy i patrzyłam na niego. Myślałam jak wiele dla mnie zrobił, poświęcił i jak bardzo się przez niego zmieniłam. Kiedyś byłam głupią ćpunką, a odwyk był bolesną lekcją życiowej pokory. Dzięki Austinowi zauważyłam jak dobrzy ludzie są na świecie i jaka jestem sama. Wiem, że kiedy jesteśmy pogrążeni w jakimś uczuciu mamy wrażenie, że będzie trwało wiecznie. Ile bym dała, żeby to co teraz czuję do chłopaka, który leży obok trwało. Tylko on daję mi taką pozytywną energie, codziennie rano wstaję dla niego. Jest czymś więcej niż zwykłą miłością. Jest moim bohaterem, który uwolnił mnie od tego całego "gorszego" świata. Mogę go w sumie porównać do księcia, który uwolnił mnie z czarnej wieży narkomanii, morderstw i źle wypływających na mnie ludzi. Mimo, że sam tkwi teraz po tej mrocznej stronie wiem, że sobie poradzi. Jest rozważny i mądry, nie to co ja. Mógł mnie zabić, ale wybrał narażenie własnego życia żeby mnie uratować. Boli mnie to, że ja nigdy bym chyba tak mnie potrafiła. Bałabym się o swój egoistyczny tyłek. Oczywiście dla Austina jestem w stanie zrobić wszystko, ale gdybym go nie znała tak jak on mnie wtedy...sama nie wiem. Raczej zrobiłabym swoje i już. 
Skuliłam się przewracając na bok, Austin od razu poczuł zmianę ułożenia mojego ciała i przytulił od tyłu. Splotłam nasze palce patrząc na jego dużą dłoń. Nigdy jeszcze nie czułam się tak jak w jego objęciach. Zawdzięczam mu tyle rzeczy, a na świecie tak mało słów wdzięczności. Przy nim mogę być sobą bez obawy, że mnie zostawi. Zna mnie przecież już tak dobrze, że pewnie nic go nie zaskoczy. Kiedyś usłyszałam cytat "Miłość sprawia, że dusza wychodzi ze swojej kryjówki" i to jest prawda. Przed nim nie muszę niczego ukrywać, maskować czy udawać. Jestem po prostu sobą, a on mnie za to kocha. 
Poczułam jak do moich oczu wlewa się kolejna dawka słonych, cierpkich łez na myśl o samotności i straceniu go. Jest od dawna częścią mnie i gdyby ktoś przyszedł do mnie z wiadomością, że go już nie ma...nie przeżyłabym. Byłby to mój definitywny koniec i jestem tego pewna w stu procentach. Nie byłoby już przy mnie osoby, która właściwie darowała mi życie, która codziennie mnie wspiera i zachęca nad dalsza pracą nad sobą, która powtarza, że jestem najpiękniejsza tylko po to żeby mi to uświadomić, albo żeby zobaczyć mój uśmiech i rumieńce, które tak doprowadzają mnie do szału. Ale on lubi nawet gdy się złoszczę. Jest moim światem, życiem.
Szybko zacisnęłam powieki przykładając jego rękę do swych ust. Po moich rozgrzanych policzkach spłynęły łzy. 
- Nie odchodź, proszę. Zostań jak najdłużej możesz - szepnęłam do siebie i musnęłam kilka razy jego rękę. 
Coś cicho mruknął jednak nie obudził się. 
Kiedyś myślałam, że miłość to jedynie zwykła formalność związana z seksem czy pocałunkami. Że jest tylko po to żeby było nam dobrze. Teraz wiem, że to uczucie jest związane ze wszystkim co mamy w sobie. Z każdym naszym elementem, a gdy zakotwicza się w twoim sercu druga, ta właściwa osoba, dopiero to pojmujesz. Wiesz, że nie zawsze jest kolorowo, ale po to macie siebie, po to jesteście razem żeby przejść przez to wspólnie. Zmieniasz widzenie na świat i na ludzi. Stajesz się czulszy na potrzeby miłości, dbasz o nią i o jej samopoczucie. Nie pozwalasz na to, aby czuła się źle, żeby się smuciła czy martwiła. Poświęcasz jej swój wolny czas, każdą jego sekundę. Pozwalasz na realizowanie marzeń i pomagasz jej w tym. Chcesz widzieć na jej twarzy jak największy uśmiech chociaż wiesz, że nie zawsze go dostrzeżesz. Jesteś w stanie wybaczyć wszystko. Tak samo jest z zaakceptowaniem wad i skaz na duszy pisanego ci człowieka. Każdej choćby najmniejszej rysy na charakterze. Możesz wszystko i czujesz to. Chcesz krzyczeć imię twojej połówki, chcesz pisać je na murach, na piasku, na tablicy gdziekolwiek. Chcesz żeby cały świat czuł się tak wspaniale jak ty i radował razem z tobą, a jeśli nigdy tak nie czułeś/łaś to nigdy nie kochałeś/łaś naprawdę. 

__________
Bam bam bam
Małe zwrócenie do was, ale oczywiście nie odbieracie tego za bardzo osobiście.
kw xx

11 komentarzy:

  1. Rozdział świetny ,uwielbiam sposób w jaki piszesz
    Kocham i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie tak samo mogłabym opisać moją miłość do Austina <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny, pełen miłości! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. So amazing! I love your story .you have very special style. Good work. I can't wait for more! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekamy na nexty ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam to mojej przyjaciólce i widziałam jak ukradkiem ocierała lzę. Ja to się juź nawet nie chowałam z tym <3 piękne. Płakałam jak głupia w niektórych fragmentach. :-[

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny jak każdy =] taki pełen miłości. Idealnie ujęłaś znaczenie tego słowa. Czytając to czułam jakbym to ja była Demi. <3

    OdpowiedzUsuń
  8. ;***** Kocham twoje rozdziały! czekamy na next! ;p pisz dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM ♥

    OdpowiedzUsuń