sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział XXXVII

Wstałem pełny nadziei na lepszy dzień. Źle się czułem, ale nie chodzi mi o samopoczucie tylko tą psychiczną część człowieka. To było coś takiego jakby ktoś przygniótł mnie kilku tonowym kamieniem i kazał wstać. To było uczucie towarzyszące mi za każdym razem, gdy do nich szedłem. Dziś musiałem się z tym zmierzyć, taki był mój wybór, tak postanowiłem, życie moich bliskich za moje.
Stałem przed lustrem i myłem zęby, patrzyłem sobie w oczy, ale czułem jakby naprzeciwko mnie stała całkiem inna, obca osoba. Oczy nie były te same, nie potrafię wyjaśnić o co dokładnie mi chodzi, ale zgubiły swój blask, kolor. Były wypłowiałe, zmęczone i...gniewne? Nie mogłem na siebie patrzeć, czułem ogromny ból w sercu, ponieważ dochodziło do mnie to, że się zmieniłem. Dostrzegałem to teraz bez problemu.
Do łazienki weszła Demi, objęła mnie od tyłu i pocałowała w ramię. Uśmiechnąłem się do niej w lustrzę i po chwili zobaczyłem jak jej powieki opadają, a po poliku spływa łza. Szybko się odwróciłem i przytuliłem ją. Nie musiałem nic mówić, wiedziałem o co chodzi. Gładziłem uspokajająco jej plecy całując w głowę*
- Nie chcę, nie idź tam - zacisnęła ręce wokół mojego ciała.
- Shh, przecież wiesz, że będzie dobrze - szepnąłem do jej ucha chowając nos w jej piękne, ciemne włosy. - Musi być.
- Austin, błagam - uniosła głowę. - Uważaj na siebie - powiedziała i musnęła moje wargi.
Pokiwałem tylko głową, ubrałem koszulkę i zaczesałem włosy.
- Muszę już iść - powiedziałem, pocałowałem jej czoło i wyszedłem.
Było wcześnie, wszyscy oprócz naszej dwójki spali. Wyszedłem przed dom. Wszystko wyglądało jak polane mlekiem czy maślanką. Wszędzie rozciągała się mgła, a trawa błyszczała od rosy. Powietrze charakterystyczne dla październikowych poranków wskoczyło na moją twarz, wchodząc pod skórę i powodując, że szybko zaczerwieniły mi się poliki i czubek nosa. Wszedłem do auta i skostniałymi rękoma włączyłem ogrzewanie, pocierałem i chuchałem na nie żeby krążąca w nich krew szybciej rozgrzała mi palce. Odpaliłem silnik i nacisnąłem pedał gazu przez co auto wydało z siebie niski warkot, wyciągnąłem ze schowka pistolet, przeładowałem go, włożyłem tam gdzie zawsze i ruszyłem. Zaciskałem mocno palce na kierownicy, w lusterku obok mojej głowy widziałem swoje oczy, zerkałem tam czasem zaniepokojony widokiem, serce mocno obijało mi się o klatkę powodując drżenie ciała, przełknąłem głośno ślinę i spojrzałem głęboko w swoje źrenicę.
Wszystko się oddaliło, przeniosłem się w inny świat, widziałem siebie śmiejącego się z chłopakami z gangu nad czyimś ciałem, przybiłem piątkę Billowi, mówił coś do mnie ale trudno było zrozumieć co. Wydawało mi się, że powiedział "jesteś nasz", ale nie rozumiałem dlaczego miałby mi tak powiedzieć, to wszystko nie scalało się w jedną część. Uśmiechnąłem się cwano unosząc kącki ust i zapaliłem papierosa, wypuściłem dym....
Ocknąłem się i zobaczyłem bardzo gęstą mgłę przed maską auta, chciałem zwolnić ale uderzyłem w coś przez co straciłem panowanie nad kierownicą, lecz ostatecznie wszystko udało mi się uspokoić. Zatrzymałem się na poboczu głośno oddychając. Czerpałem z powietrza krótkie i szybkie dawki tlenu jakby miało go zaraz zabraknąć, przetarłem twarz, chwyciłem za klamkę i otworzyłem drzwi. Powoli i niechętnie wysiadłem. Zadawałem sobie pytanie czy to dalsza część wizji czy już naprawdę stąpam po ziemi. Obawiałem się, że zobaczę ciało człowieka. Trudno było mi to wyimaginować w głowię, a co dopiero w rzeczywistości. Brnąłem przez mgłę, która osiadała mi na twarzy. Zobaczyłem plamę krwi, która jako jedyna odznaczała się pośród tej szarej pogody. Zagryzłem nerwowo wargę i żując ją podszedłem bliżej. Wstrzymałem oddech, a moim oczom ukazał się potrącony jeleń. Wypuściłem zgromadzone powietrze ze świstem.
- Przepraszam mały - szepnąłem, chciałem go zepchnąć z ulicy żeby nikt już go nie najechał, ale on podniósł się w szoku i pogalopował dalej.
Uniosłem głowę i zaczesałem znowu włosy ciągnąc energicznie za ich końce i krzycząc. Mój głos wrócił do mnie wraz z echem. Czułem jak cały drżę i to nie przez chłodny klimat panujący na dworze. Coś się we mnie działo, coś niedobrego i nieokreślonego i bałem się tego jak cholera, ale nie wiedziałem jak temu zapobiec. W co uderzyć żeby zaprzestać wewnętrznej zmianie.
Wróciłem do pojazdu i dojechałem, tym razem wolniej. Z minuty na minute widoczność się poprawiała. Gdy byłem już w mieście wszystko było jak na dłoni. Podjechałem pod siedzibę gangsterów, wysiadłem rozproszony i podszedłem do drzwi. Chwyciłem za rączkę pistoletu sprawdzając czy jest bo przez jego ułożenie już nawet go nie czułem. Spod koszulki wyciągnąłem łańcuszek z krzyżykiem, pocałowałem go i włożyłem z powrotem pod t-shirt.
- Panie czuwaj nade mną - powiedziałem do siebie i zadzwoniłem do drzwi.
Słychać było zbieganie po schodach i przekręcanie zamka, drzwi się otworzyły.
- No trzymajcie mnie - zaśmiał się Bill stojąc przede mną w samych bokserkach. Zauważyłem na jego ciele liczne blizny i znamiona.
- Miałem być to jestem - mruknąłem i włożyłem ręce do kieszeni.
- No i bardzo dobrze, właź - wciągnął mnie za koszulkę do środka, rozejrzał się i zamknął drzwi na dwa spusty.
Poprawiłem bluzkę i rozejrzałem się. Zawsze mnie dziwiło to, że panował tam porządek, a to dość dziwne jak się wie kto tu mieszka.
- No i co chcesz z tym dalej zrobić huh? - spytał Bill siadając na fotelu i zapalając skręta
- A co mam chcieć? - zmarszczyłem czoło. - Będę musiał wlec za wami dupę żebyście się w końcu odjebali od mojej rodziny gnoje.
- Posłuchaj...-wstał.
- Nie, to ty posłuchaj - dotknąłem czubkiem palca jego torsu, a on zaniemówił. - Nie jestem tu dla przyjemności, nawet moja droga do tej waszej chaty nie była przyjemna. Zresztą nic co związane z wami nie jest przyjemne. Ta "praca" czy jak to tam sobie pozywacie również, ja nie mam zamiaru bablać się w tym gównie, nie będę nikogo zabijał. Mogę być w tym jebanym gangu i chodzić za wami na popieprzone akcje, ale nic więcej robić nie będę - syknąłem w jego stronę. - Już to, że muszę patrzeć na każdą waszą mordę po kolei jest dla mnie sporym wyzwaniem więc nie wymagaj ode mnie więcej okej? Bo sorry, ale możesz pomarzyć, że to wykonam...
Patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami, a popiół ze skręta spadł na dywan. Włożył go między wargi i zaczął mi klaskać.
- Brawo brawo brawo! - krzyknął.
- O co ci chodzi? - zmarszczyłem brwi w geście pytania.
- Byłeś przez ten wolny czas na jakimś kursie pod tytułem jak być złym? albo bo ja wiem...um...jak stać się gangsterem? - zaśmiał się i zaciągnął.
- Nie palancie, czasem wystarczy powiedzieć to co się czuję - westchnąłem sfrustrowany.
- Jest rano i nie chcę mi się ciebie teraz zabijać za te wszystkie niewdzięczne słowa padalcu - usiadł znowu. - Powiem tak, moje zadania i tak będziesz spełniał bo wiesz dobrze, że jeśli mi się coś nie spodoba zajebie twoją cudowną i kochającą rodzinkę - zaśmiał się i wypuścił obłok szarego dymu.
Odetchnąłem głośno i usiadłem na kanapie.
- Czego jeszcze ode mnie chcesz? - spytałem zmęczony całą sytuacją.
- Ja chcę ciebie na wyłączność i ty mi to dasz.
Pochyliłem się do przodu opierając łokcie o kolana.
- A jeśli ja w to nie wchodzę? - zmrużyłem oczy.
- To ja wejdę w twoją mamuśkę - zaśmiał się głośno.
Warknąłem na znak zdenerwowania i wstałem energicznie, na dół zeszła reszta chłopaków więc gdybym uderzył Bill'a pewnie zabili by mnie.
- Kogo my tu widzimy, panienka w domku - zagwizdali, a ja policzyłem do 10 i usiadłem z powrotem opanowując się.
- Okej, okej - uniosłem ręce pokazując, że ulegam na jego propozycję. - Co mam robić?
- Mieszkasz tu, słuchasz się i nie gadasz z nikim więcej, szczególnie z psiarnią. Pracujesz dla nas i to jest twoja ostatnia szansa, jeśli ją zjebiesz obiecuję ci, że kulka w twoją głowę wyleci z mojego pistoletu szybciej niż myślisz, a później w resztę twojej rodziny...po kolei - ułożył dłonie w pistolet, zmrużył jedno oko i pokazywał jak to będzie robił wydając dźwięki.
- A my poprawimy - powiedział Nick. - Tęskniłeś? - spytał do mojego ucha, a ja uderzyłem go w tors z łokcia i podniosłem rękę trafiając w jego nos.
Syknął i już we mnie wymierzył kiedy Bill się wtrącił.
- Daj spokój Nick, jeszcze nie raz mu się oberwie, dobrze wiesz - zagasił papierosa. - Jedziesz teraz do swojej nory, rano punkt szósta przywozisz rzeczy i żyjemy sobie pięknie i ślicznie w zgodzie ze sobą i prawem tak Austin? - uśmiechnął się pokazując zęby.
Moje dziurki od nosa szybko i mocno się rozszerzały.
- Tak Austin? - spytał ponownie, a ja patrzyłem na niego z wielką złością, a w myślach widziałem jak okładam go z całych sił leżącego na podłodze.
- Tak Austin? - krzyknął mi w twarz, a ja wstałem i poprawiłem kurtkę taty, którą jak zawsze miałem na sobie.
- Tak - odpowiedziałem łagodnie.
- No, to widzimy się jutro o tej samej porze. I bez żadnych pierdolonych akcji rozumiesz? -syknął jadowicie.
- Tak - powtórzyłem nie zmiennym tonem, skierowałem się do drzwi.
- I kup sobie w końcu jakąś porządną kurtkę, a nie chodzisz a jakiś szmatach.
Zacisnąłem zęby i przejechałem czubkiem języka po górnej szczęce, wyszedłem z domu żeby nie wszcząć awantury.
Wsiadłem do auta i doszło do mnie jak się tam zachowywałem.
- Jezu...co się dzieje? - spytałem załamany samego siebie i spojrzałem w lusterko. - To ty Austin, to ty, ten sam Austin Mahone, kujon z Teksasu - powtarzałem jak mantrę przez kilka minut.
Odjechałem w końcu kierując trzęsącymi rękoma, patrzyłem uważanie na drogę zagryzając policzek i zastanawiając się nad swoim zachowaniem.
_______________
Przepraszam...
Testy...
Nie jestem maszyną...

10 komentarzy:

  1. Jeju jeju jeju ,rozdział jak zwykle jest świetnie napisany ,masz niewątpliwy talent ,kochana ,warto było czekać, jak
    również będę czekać na dalsze rozdziały z wielką ciekawością co się wydarzy.
    Pozdrawiam i życzę całe morze weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O Bożeeeee !!!! Dziś znalazłam ten blog, w 2 godziny przeczytałam wszystko... Jezuuuu ! NEXT !!!!! O fak chyba się od tego opowiadania uzależniłam XD Ale czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział. Kiedy to czytam to jakbym była obok tego. Jakbym to widziała lub nawet przeżyła. Rozumiemy twoje odstępy w rozdziałach. Masz też swoje życie ślicznotko :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. boski <3 na prawdę warto było trochę poczekać :) powinnaś pisać częściej, na prawde dobrze ci idzie ;) weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  5. JEJKU ♥ W KOŃCU SIĘ DOCZEKAŁAM ROZDZIAŁU ♥♥ KOCHAM KOCHAM ♥♥ CZEKAM NA NEXT ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. omfg! supeeeeer oby tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. woooow. ;) Bardzo fajny rozdział ;) Czekamy na nexty !

    OdpowiedzUsuń
  8. nareszcie skończyłam czytać całość. bardzo fajny blog, jeden z moich ulubionych! jedyny przy którym płakałam. ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej :) Nudzisz się? Jeśli tak to zapraszam na czat GG, gdzie miło spędzisz czas. Wystarczy na numer GG <<<<<<37841898>>>>> wysłać wiadomość o treści /join potem postępuj według instrukcji i jesteś już na czacie :) . To proste! Serdecznie Zapraszamy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekamy na następne rozdziały ! To co piszesz jest niesamowite ! Prosze pisz dalej, bo jesteś genialna :) Mam nadzieję że wysłuchasz mojej proźby..

    OdpowiedzUsuń